Więc, mój pierwszy Frerard i w ogóle dziwne, że odważyłam się coś takiego opublikować, nie moja wina, to Dorota i Zuzia, którym z miejsca chciałabym podziękować i oczywiście Sandrze, która wymyśliła pierwsze zdanie <3 Tak, spalić na stosie, tak. I proszę o opinie, bo mam ogromne wątpliwości co do tego...
_________________________________________________________________________________
Spojrzałem z pogardą na karton, który miałem za zadanie przenieść. Wydawało się, jakby śmiał się ze mnie szyderczo. Byłem gotów rzucić nim o ścianę, ale w końcu był to tylko karton. Zbiegłem po schodach prawie rzucając pudło w ręce mojej zdziwionej matki. Nadal nie widziałem sensu wyprowadzki, w końcu mama miała tutaj dobrą pracę, ja szkołę no i nie mieszkaliśmy pod mostem. Jeszcze do tego to całe zamieszanie, pakowanie, przenoszenie, jakby na co dzień było mało problemów. Co to w ogóle za pomysł? Chyba nigdy nie zrozumiem toku myślenia tej kobiety.
Mieliśmy zamieszkać w małym miasteczku z liczbą mieszkańców nie przekraczającą 50 tysięcy. Jadąc taksówką w głowie echem odbijało mi się tylko jedno: mój boże. Kolejnym minusem jest to, jak wielu przyjaciół musiałem opuścić. W mieście takim, jak Nowy Jork mało kto zwraca uwagę na orientację seksualną, a tam? Pewnie będę wytykany palcami i wyśmiewany. Na pewno nie będą obojętni różowym koszulkom i czasem nawet zbyt obcisłym spodniom. Ale powodem dla, którego płakałem po usłyszeniu informacji o przeprowadzce była osoba, dzięki której byłem naprawdę szczęśliwy na tym pieprzonym świecie pełnym idiotów. Jedynym moim marzeniem było teraz skończyć szkołę i wrócić do Nowego Jorku, do Jake'a. Oby się spełniło.
Jake należał do grona przystojnych mężczyzn. Jego lśniące i zadbane blond włosy sięgały łopatek, a zielone oczy skrywały w sobie ogromną głębię i jakby tajemnicę. Mężczyzna był szczupły i wysoki, chociaż dla mnie osoba o przeciętnym wzroście była niczym wieżowiec. Na jego widok nie jedna dziewczyna nie mogła powstrzymać westchnięć zachwytu, ale on był mój, tylko mój. Poznaliśmy się w dość nietypowy sposób, bo na komisariacie, kiedy to podczas którejś z imprez sąsiad zadzwonił na policję z powodu "hałasu przez, który on i jego rodzina (pies- Rumcajs i 15 kotów) nie mogli spać". Tak, czy siak, dobrze wyszło, że wylądowaliśmy tam, gdzie wylądowaliśmy, bo gdyby nie to, nigdy nie poznałbym najcudowniejszej osoby na świecie.
Jednak wróćmy do tematu, więc na dworcu były tłumy, z trudem odnaleźliśmy odpowiedni peron, a gdy wreszcie siedzieliśmy w przedziale odetchnąłem, oparłem głowę o szybę i czekałem, aż pociąg z charakterystycznym dźwiękiem zatrzyma się w odpowiednim miejscu.
Nie jestem pewien ile trwała podróż, ale sądzę, że nie długo, w końcu to nie aż tak daleko. Chyba jedynym pocieszeniem było to, że mieliśmy mieszkać w centrum. Nie wystarczało to jednak, by poprawić mój nienajlepszy dzisiaj humor.
- Łał.-powiedziałem raczej mało entuzjastycznie na widok naszego nowego domu.
- Podoba Ci się?- zapytała matka, z nadzieją w oczach.
- Nie, ale pomyślałem, że będzie Ci miło, jak to powiem.
Ignorując moją wypowiedź odeszła z jedną z walizek kierując się ku drzwiom wejściowym.
- Twój pokój jest na górze, pierwsze drzwi na prawo.- rzuciła na odchodne.
Wolnym krokiem wszedłem po schodach potykając się o własne nogi. Frank, ostatnia sierota - mode on. Pokój nie był najgorszy, brakowało w nim jednak moich szpargałów, którymi koniecznie musiałem ozdobić pomieszczenie. Na ścianach poprzyklejałem srebrne, błyszczące gwiazdki, dywan obsypałem brokatem i nad łóżkiem powiesiłem plakat Britney Spears. Gdybym miał wybrać rzecz, którą zabrałbym na bezludną wyspę, byłby nią z pewnością ten właśnie plakat. Kocham go bardziej niż cokolwiek innego. Może to dlatego, że jest podpisany przez samą Britney, nie wiem. Rozpakowałem resztę moich bagaży, wziąłem szybki prysznic i położyłem się do łóżka z nadzieją, że mój pierwszy dzień w szkole nie będzie taki, jakiego sobie wyobrażałem, nawiasem mówiąc - rzeźnia.
Rumcjas? XD No i Britney mnie nieco przestraszyła. :D Mam nadzieję, że następne rozdziały będą trochę dłuższe... x) To na razie tyle z mojej strony. Zobaczymy jak mi się opinia ukształtuje wraz z upływem rozdziałów :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba, zaskoczył mie Frank jako fan Britney i nosiciel różowych koszulek ale w końcu to coś nowego. Życzę duuużo weny i więcej brokatu oraz srebrnych gwiazdek...No i oczywiście Gerarda, bo osobiście jestem bardzo ciekawa jak go przedstawisz...
OdpowiedzUsuńNo ładnie, ładnie. :D Trochę zaskoczył mnie Frank noszący różowe koszulki i ubóstwiający Britney, ale pewnie właśnie tak miało być.. tak.. gejowsko.xd No, ale jest dobrze ogólnie. Zobaczymy, co dalej wymyślisz. :3
OdpowiedzUsuńhttp://thank-you-for-your-venom.blogspot.com/
http://frerard-fanfics.blogspot.com/