Dzień dobry wieczór, podziękowanko dla House of Wolves i Zu za pomoc, kocham was bardzo.
~~~
Subtelny, kojący głos Rihanny wprawiał mój umysł w błogi stan, kiedy to lekkim krokiem przemierzałem odcinek drogi, prowadzący ze szkoły do domu.
Ohhh, the reason I hold on
Ohhh, 'cause I need this hole gone
Funny you're the broken one but ...
- Co do...?! - zawołałem, gwałtownie odwracając się, gdy poczułem coś ciężko upadające i niemal powalające mnie na ziemię.
- Tęskniłeś? - zapytał spokojnym, opanowanym tonem Gerard.
- Gdzieś Ty się włóczył?
- Czyli tak?
- Pieprz się, popsułeś mi humor.
- Tęskniłeś!
- Pieprz się! - odszedłem zostawiając chłopaka na moment w tyle, gdy ten postanowił jeszcze trochę mnie podręczyć, truchtem dorównując mi kroku.
- Frankie, wiesz co?
- Nie, ale mogę się założyć o 3 stówy, że zaraz mi powiesz.
- Tak. Więc... poznałem kogoś! - wyrzucił z siebie, z nieskrywanym entuzjazmem.
- A co z fanclubem Franka Iero?
- Możesz przestać? Mówię poważnie. Frank, jejku, on jest taki śliczny i zabawny, i inteligentny, i super, jezu! - krzyczał, praktycznie podskakując ze szczęścia.
- Nie posikaj się. Na pewno nie jest śliczniejszy, niż ja.
- Jest wysoki i ma długie, blond włosy! Boże, Frank! I taki uroczy uśmiech i oczy! I ma na imię Jake, ładnie, nie? - czy mi się wydaje, czy ten opis jest mi nad wyraz znajomy?
- Pewnie kogoś ma, jak taki piękny - odpowiedziałem, nieco obrażony.
~~~
Wybiegłem z domu, zaraz po wrzuceniu torby i innych niepotrzebnych rzeczy do pokoju. Musiałem sobie poważnie porozmawiać z Blackiem, jeszcze mi się będzie do mojego Gerarda przystawiał. Szybki jest, tego mu nie można odmówić. Stanąłem przed drzwiami do pokoju Jake'a, nie wiedząc czy w takiej sytuacji powinienem pukać. Z buta wjeżdżam, raz się żyje.
- Frank?! Frank, co ty tu robisz? - zapytał lekko zdziwiony chłopak, podnosząc się z łóżka i zmierzając w moim kierunku.
- Tak się chcesz bawić? Za cudzych chłopaków się bierzesz? Aż tak nisko upadłeś? Co teraz, moją matkę przelecisz?! - po przekroczeniu progu wyrzucałem z siebie kolejne słowa, nie zastanawiając się dłużej na ich sensem.
- O co ci chodzi? Jakich chłopaków, jaką matkę?
- Co? Może nie chcesz zaciągnąć Gerarda do łóżka, żeby mi zrobić na złość?
- Jakiego...? Co? To ty go znasz? - dopytywał się z malującym się na twarzy zdziwieniem - czekaj, czy ty? To z nim wtedy pisałeś?
Szybkim krokiem wycofałem się z zamiarem powrotu do mieszkania, schowania się pod łóżkiem i udawania, że nie istnieje. Może w końcu o mnie zapomną i będę mógł się tam osiedlić na stałe. To w sumie nie taki najgorszy pomysł.
- Mamo! - zawołałem zaraz po wejściu do domu - Co zrobić, jeśli mój przyszły chłopak "zupełnie przypadkiem" podoba się mojemu byłemu chłopakowi, z wzajemnością?
- Chcesz odpowiedzialnej rady od matki, czy po prostu pytasz co ja bym zrobiła na twoim miejscu? - zapytała, lekko unosząc brwi.
- Raczej w tym momencie odpowiedzialne rozwiązanie nie zadziała, druga opcja, proszę - odpowiedziałem po chwili zastanowienia.
- Spraw, żeby ten przyszły chłopak znienawidził byłego i po sprawie - podrapała się po czole, po czym dodała - ewentualnie możesz zastrzelić byłego, ale to nieco bardziej ryzykowne.
- Mogłem wybrać matczyną radę - odrzekłem nie dowierzając własnym uszom.
Chociaż z drugiej strony, miałem jakiś inny plan? Chociażby mierny? Musiałem się łapać ostatniej deski ratunku i, o zgrozo posłuchać rodziecielki.
najlepsze, kc kc kc kc kc kc kc kc kc kc kc kc kc czlonku
OdpowiedzUsuńHahahahaha |D kontynuuj ten poprawiacz nastroju
OdpowiedzUsuń